Tereny > Las

Las

<< < (18/18)

Alice Sang:
Rand dłuższą chwilę gapił się na Scarlett, kładąc uszy po sobie, zanim coś nie popchnęło go mocno od tyłu - tym czymś był rozbawiony Vrolik, który padł z rozpędu do tyłu po tym, jak Carmi nieoczekiwanie puścił swoją część kości, aby z podstępnym uśmiechem patrzeć, jak jego przyjaciel traci równowagę. Uderzenie to całkiem rozkojarzyło Randa, ale dzięki temu basior otrząsnął się z zaskoczenia i natychmiast podbiegł do partnerki, aby polizać ją po pysku.
- Scarlett - wymamrotał tylko, bo jakoś średnio przychodziło mu na myśl coś innego, co mógłby powiedzieć po tak długim czasie niewidzenia się z żoną.
Red tymczasem walnęła Winiarza z łokcia i mruknęła.
- Yo, panie Winiarz, śnieg? Nie było tu przypadkiem przed chwilą lato? Dziwne rzeczy się tu dzieją, nie?

Alex Saudare:
Scarlett również polizała Randa, a jej uszy natychmiast opadły na boki, kiedy się zrelaksowała. Również nie wiedziała co powiedzieć, wtuliła więc tylko łeb w jego szyję, napawając się znajomym zapachem.
Laveon dalej podśpiewywał, tańcząc idiotycznie wokół zgromadzonych.
Alex tylko przewróciła oczami i uśmiechnęła się krzywo pod nosem, patrząc na dwa bawiące się kością wilkopodobne stwory.
Winemaker spojrzał z zamysłem na Red.
-Coś mi się wydaje, że nie jesteśmy już w Kansas, Toto...

Alice Sang:
Rand także wtulił się w waderę, obejmując ją jednocześnie łapą. Za nic w świecie nie chciał jej puścić, bojąc się, że znowu coś pójdzie nie tak i zostaną rozdzieleni. Chyba żadne słowa nie były tu potrzebne. Nie zwracał także uwagi na tańczącego Laveona, choć gdzieś na granicy umysłu pojawiła mu się myśl, jakieś skojarzenie, które dopiero po chwili zrozumiał - Rum i Kuna. Tak, oni dokładnie tak samo się zachowywali.
Alice złapała wzrok Carro, kiedy ten uśmiechnął się lekko, bardzo lekko, niemal niewidocznie, wskazując na starającego się podnieść Vrolika, który zlewał się w jedno z białym puchem na ziemi. Tylko czarna grzywa, kita na ogonie i frędzelki na uszach odcinały się od śniegu. Carmi lekko machał końcem ogona, jedną z bardzo długich łap bawiąc się medalionem na swojej szyi. Alice machinalnie zerknęła na Vrolika. Wilk miał na szyi dwa aksamitne woreczki na długich sznurkach - jeden czarny, drugi czerwony. Wampirzyca uśmiechnęła się pod nosem i zwróciła do Alex widząc, że i siostra patrzy na przyjaciół.
- Alexiasta, to są Carmi i Vrona, chodziłam z nimi do szkoły w Konglomeracie, ale ty pewnie tego nie pamiętasz, o ile ci o tym w ogóle mówiłam. - zamyśliła się na chwilę, po czym dodała, wystawiając język: - Nieuku jeden.
Red za to posłała Winiarzowi spojrzenie mówiące "no oszalał do reszty".
- Nazywam się Red, głupku...

Alex Saudare:
Scarlett odsunęła się nieco od Randa, tylko po to, by przyjrzeć mu się dokładniej. Dawno się nie widzieli, ale Rand nie wydawał się ani trochę inny od tego czasu, zwłaszcza jego białe oczy były ciągle takie same.
Alex znowu przewróciła oczami, tak mocno, że o mało jej nie wypadły.
-Miałam ważniejsze rzeczy do olewania niż nudne lekcje w szkole. Na przykład treningi, wypady, wojnę...
Winemaker uśmiechnął się do dziewczynki, szczerząc lekko ostre kły.
-To tylko taki zwrot. Czytałaś "Czarnoksiężnika z krainy Oz"? To jedna z moich ulubionych książek. Inna to "Alicja w Krainie Czarów". Czasami pełno jest sensu w nonsensie.

Alice Sang:
Rand wtulił się we włosy Scar.
Alice tylko pokręciła głową.
- No ale widzisz ile możesz znajomości ominąć, jeśli nie chodzisz do szkoły. - chwilę pomyślała. - No dobra, z Carmim znałam się zanim poszłam do tamtej szkoły, a w Kompleksie trzymałam się tylko z GLASSED, więc nawet nie wiem, kto tam również wtedy chodził... Ale mniejsza z tym, i tak mam rację. Jak zawsze, ph.
Carro zerknął na Alice ze znudzoną miną, a gdy Vrolikowi w końcu udało się wstać, orzechowy basior podniósł się na tylnych łapach i bezceremonialnie walnął przyjaciela obiema łapami prosto w biały bok z taką siłą, że basior nie zdążył nawet pisnąć, a już leżał zakopany w zaspie i tylko długie łapy wystawały na zewnątrz. Carmi tylko zaśmiał się - krótko i chrapliwie - po czym bez żadnego wysiłku wskoczył na wysoką gałąź jakiegoś drzewa.
Red za to, ignorując wszystko, co się wokół rozgrywało, piorunowała wzrokiem śmiejącego się z niej bezczelnie mężczyznę.
- Czytałam "Alicję...", ale i tak pamiętam tylko film na kasecie VHS, trochę był marnej jakości, ale puszczali nam to w wię... Znaczy, w przedszkolu, bo nikt nie chciał leżakować i uratował ich tylko ten stary sprzęt.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej