Miasto > Park
Ścieżki
Roland Vannerson:
Zacząłem robić powietrzne akrobacje, by po prostu poćwiczyć.
Jacqui:
Zignorowałam obcego. Zaczęłam międlić w pysku Berettę. *Tu Jack, jakiś idiota miota się po terenie. Może zwabić szklanych*, wysłałam myśl do Carry'ego, Cash'a, Crake'a i Fonrar.
Aham, i to nie jest obraźliwe, po prostu Jack taka jest ;^;
Roland Vannerson:
Po chwili wylądowałem i złożyłem skrzydła. Ziewnąłem i zacząłem spacerować.
Jacqui:
Usłyszałam pisk Carry'ego, oczywiście nie wiedząc, że to on. Wyplułam na chwilę pistolet i spojrzałam na swoją złamaną łapę. Kość co chwilę rwała mnie tępym bólem, ale poza tym było okej. Wymacałam na plecach łuk, po czym ponownie chwyciłam w pysk Berettę.
Roland Vannerson:
Wciąż spacerowałem. Letty siedział mi na ramieniu.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej