Whispers In The Dark
Miasto => ZOO => Wątek zaczęty przez: Carry/Cash w Listopad 11, 2014, 12:59:36
-
Tutaj znajdują się klatki ze zwierzakami.
-
Jak zwykle, kolejny dzień w tym całym Zoo. Lola podniosła się i przeciągnęła, wstała niedawno, ale podnieść jej się nie chciało. Prawie co wyszedł pracownik, który dał im jeść. Wadera jęknęła w duchu. Znowu te dzieci podchodzące do klatki i wystawiające rączki.
-
Moja świadomość powoli opuściła tę "krainę" snu, w której się znajdowałam (że spałam xD) i obudziłam się. Miałam bardzo lekki sen, toteż obudził mnie zapewne odgłos zamykanych drzwi tej przeklętej klatki. Otworzyłam oczy i zerknęłam na waderę, która była tu razem ze mną. Przeniosłam wzrok na kraty i te bachory, których tak nienawidziłam.
-
Podeszła do klatki i warknęła na wszystkie dzieciaki. Te z piskiem odsunęły się, jednak nadal patrzyły się na wilki.
-
Weszli z pochylonymi łbami, węsząc. Cash skrył się za śmietnikiem i rozejrzał. Carry podbiegł do klatki z wilkami i przyjrzał im się.
-
Podniosłam się powoli i usiadłam.
-
- Te ludzie.. jeszcze kiedyś stracą te rączki - burknęła pod nosem.
-
Carry zaczął się przyglądać z uwagą kratom. Cash podbiegł truchtem bliżej i przyjrzał się z zaciekawieniem waderom.
-Uwolnić was? - mruknął Carry, wciąż gapiąc się na kraty.
-
- Ooo taaak... - mruknęłam do Loli. Wyszczerzyłam kły i warknęłam głucho. Spojrzałam na przybyłych, ale nic nie powiedziałam.
-
-No? - pospieszył je Cash, patrząc na człowieka, który pojawił się na horyzoncie i biegł w stronę klatki.
-
Podeszła do Jacqui. Spojrzała na basiorów, następnie na waderę. Ostrożnie kiwnęła głową.
-
- Niech będzie, ale jak coś sp... Zawalą - zamrugałam. - To nas chyba raczej napewno zabiją.
-
Carry skoncentrował się i zmroził kraty, po czym chwycił je w zęby i wyrwał. Powstała dziura akurat zmieściła by wilka.
-Ruchy, ruchy. - Cash odwrócił się i zaczął warczeć na biegnącego człowieka.
-
Wyszłam przez powstałą dziurę i również zaczęłam warczeć.
- Gdzie mój łuk? Moja kusza? Bełty? - spojrzałam na jednego z basiorów, z niebieskimi oczami. - Nie wiesz, gdzie trzymają nasze rzeczy?
-
Carry pokręcił głową.
-Może gdzieś przy kasach. Albo wywalili gdzieś przy rzece.
-
Wyskoczyła przez szparę.
- Jacqui! Nie teraz! Zaraz ludzie przyjdą.
-
-Ruchy! - Cash przestał warczeć, podkulił ogon i zaczął biec w stronę wyjścia.
-Później znajdziemy. - Carry machnął łbem za Cashem i pobiegł za nim.
-
- Wywalili? - prawie się wydarłam, nie zwracając niemal uwagi na otoczenie i sytuację. Na słowa Loli otrząsnęłam się. Myśl racjonalnie... Później znajdziesz kuszę. - Dobra, lecimy. - pobiegłam za nimi, oglądając się na Lolę.
-
Pobiegła za nimi. Dorównała kroku Jacqui i biegła koło niej.
-
Wybiegli.
-
Wybiegła.
-
Wybiegłam.