Lek wrócił do szeregu. Alex, wciąż jeszcze otrzepując się z trawy i ziemi, oznajmiła:
-Dobra, walki skończone. Wygrali Lek, Alice, Mitra, Ier, Loup Garrou i Onyx. A reszta, no cóż... - przerwała i łyknęła whisky. - ...reszta świętuje.

Lekowi brakło tchu i zgiął się w pół. (-18)
Zaraz się jednak wyprostował i błyskawicznie wymierzył cios laską w kolano Icara.

Również Lek Lodeca wyszedł powoli na środek, trzymając lekko w prawej ręce białą laskę. Stanął naprzeciwko Icara i odgarnął do tyłu połę płaszcza niczym rewolwerowiec, uśmiechając się szeroko.

Lek ruchem szybkim niczym kobra wymierzył cios laską, wyliczony na - co najmniej - obicie karku.

Alex obróciła się tyłem, żeby zminimalizować straty, jednak uderzenia posłały ją na glebę. (-20)
Wstała, po czym obróciła się błyskawicznie i zaczęła ciskać w Onyx butelkami whisky.

Alex zasłoniła się płaszczem i wyrwała z pajęczyn. (-4)
Zmieniła się w wilka i przemknęła obok Onyx, podcinając jej nogi.

Mitra wyszczerzył się jeszcze bardziej i odszedł na bok.
Na środek wyszła Alex, uśmiechając się chyba jeszcze szerzej niż Mitra.

Mitra rzucił się w przód, robiąc przewrót. Poparzył się, ale uskoczył i wstał. (-8)
Mitra zamącił Yv w głowie.