Wiatr powiał w moją stronę, niosąc ze sobą zapach jakiegoś ludzia. Dotknęłam językiem spust Beretty i wyjrzałam na sekundę z trawy, zaraz się chowając. Jakaś kobieta. Może nie zwróci na mnie uwagi, a jak nie, to cóż - będę musiała improwizować. *Brak szklanych, ale pojawiła się jakaś kobieta, wygląda na wkurzoną. Chyba mnie zauważyła, ale nic nie robi. Zaczekam, jakby co, użyję łuku.*, wysłałam myśl do reszty.

W parę minut zdążyłam się już opanować. Odłożyłam ostrożnie pistolet, rozglądając się czujnie za szklanymi, w końcu miałam patrolować teren, a nie bawić się Berettą i gadać z Crake'em. Ale tak w zasadzie... Przydałyby się krótkofalówki dla wszystkich, żeby móc się skontaktować z Carry'm i Cash'em. Z tego, co wiedziałam, Fon chyba umiała się porozumiewać telepatycznie.

*Nikogo 'godnego uwagi'.*[...]*Nawet żadnych zwierząt, gołębi czy wiewiórek, nic. Cisza przed burzą?*

Wyjrzałam na chwilę z dość wysokiej jak na park trawy i rozejrzałam się. Nikogo 'godnego uwagi', jak okiem sięgnąć. Czysto. Spojrzałam w niebo, szukając jakiegoś zbłąkanego promyka, który oznajmiłby mi, że szklani są gdzieś w pobliżu.

*Tu Jack, jakiś idiota miota się po terenie. Może zwabić szklanych.*

*Tu Jack, jakiś idiota miota się po terenie. Może zwabić szklanych.*

Zignorowałam obcego. Zaczęłam międlić w pysku Berettę. *Tu Jack, jakiś idiota miota się po terenie. Może zwabić szklanych*, wysłałam myśl do Carry'ego, Cash'a, Crake'a i Fonrar.

---

Aham, i to nie jest obraźliwe, po prostu Jack taka jest ;^;

Czy tylko mnie dziwi, że masz dwa domy? xD