Miasto > Park

Magazyn

<< < (2/8) > >>

Alex Saudare:
-Ja tu osobiście nigdy sprzedawcy nie widziałam, ale jak zostawisz pieniądze na ladzie, to znikają, więc albo to sprzedawca, albo pazerne na kasę myszy. - Alex wyszczerzyła zęby i machnęła głową w głąb sklepu. -Shall we?
Zagarnęła siostrę ramieniem i ruszyła między półkami, szybko znikając w ciemnościach.

Dzwonek rozbrzmiał znowu, kiedy do magazynu wszedł wysoki, ciemnowłosy mężczyzna ubrany w ciemny trzyczęściowy garnitur, czerwoną button down i białą muszkę. Na nosie miał duże okrągłe okulary, zza których świeciły różnokolorowe oczy - prawe czerwone, lewe białe i przecięte czarną blizną. W ręce miał pustą butelkę po winie. Rozglądał się dookoła; był tu pierwszy raz i miał nadzieję, że znajdzie tutaj to, czego potrzebuje.

Alice Sang:
Unosząc brwi, szybko skoczyłam w bok, gdy zza mnie nagle rozbrzmiał dzwonek i do środka wszedł jakiś facet. Przezornie odsunęłam się na bok, aby mnie nie staranował wchodząc w głąb sklepu. Tymczasem głosy w alejce zamilkły, jakby dwie dziewczyny się oddaliły.
- Eee... Ten, pan też tu na zakupy? - wypaliłam więc do gościa, poprawiając kaptur. Szybko zauważyłam, że ma w ręce szklaną butelkę, pustą do tego. Czyżby jeden z tych, co to balują pod mostem z butelką taniego wina? Nie widać było tego po jego stroju, ale co ja tam się znam, nie?

Alex Saudare:
Winemaker spojrzał w dół, słysząc kroki. Ku jego zdziwieniu, przy ladzie stało dziecko, na oko dziesięcioletnie, może starsze. Dziecko, albo...
-...Krasnoludek? - mruknął, łypiąc w bok na dziewczynkę. -Takie małe, chude, w czerwonych czapeczkach...

Alice Sang:
- Sam jesteś krasnoludek! - pisnęłam ze złością, zaciskając pięści, ale wiedząc, że moje gniewne spojrzenie raczej nie zrobi na nim wrażenia, burknęłam coś tylko pod nosem i oparłam się o ścianę. Facet może i nie wyglądał na pijaka, ale ojcem raczej też nie był - ba, wydawał się nawet nie mieć pojęcia, że coś takiego jak dziecko w ogóle istnieje, a że jeszcze może mówić to już w ogóle przechodziło jego najśmielsze marzenia. - Nazywam się Little Red... - zmierzyłam go wzrokiem. - ...Góro. A przepraszam... Może też się nazywasz Red? Tylko na pewno nie Little... - mruknęłam pod nosem, mając właściwie gdzieś, czy mnie usłyszy. No bo proszę - krasnoludek? Ta zniewaga krwi wymaga.

Alex Saudare:
Winemaker uśmiechnął się, odsłaniając koniuszki swoich ostrych kłów.
-Ja jestem standardowego wzrostu. A ty... cóż, zgodnie z imieniem. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej i przeszedł obok dziewczynki, opierając się o ladę. - Nazywam się Winemaker. Ale krasnoludki mogą mnie nazywać jak chcą.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej