Tereny > Góry
Ścieżki
Lily:
Spojrzała na sztylet. Rozejrzała się. Zachowywała się bezszelestnie. Spojrzała następnie na łuk, który leżał koło niej.
Ross:
Nie poruszyłem się. Ze ścieżki nie było mnie widać.
Lily:
Cofnęła się. Usiadła bardziej pod drzewem.
Sean:
Wbiegłem. Nie zatrzymując się, przeciąłem ścieżkę i minąłem brata i Lily jak biegacz maratoński, nawet ich nie zauważając. Ciężko by mi było z resztą ich zauważyć, bo zaraz za mną pędziła wielka, czarna pantera w brązowo-ciemnozielone ciapki, ze skórzastymi postrzępionymi skrzydłami. Cudem uniknąłem jej kłów, kiedy na mnie skoczyła. Odskoczyłem w bok. W powietrzu przekręciłem się i kopnąłem panterę w pysk. Stwór, choć wielki, widocznie był dość tchórzliwy, bo tylko otrząsnął się, zawył żałośnie i zwiał.
Lily:
Spoglądała na całą scenkę. Zaczęła wiązać sobie włosy w warkocz.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej