Tereny > Góry

Ścieżki

<< < (2/11) > >>

Lily:
Spojrzała na sztylet. Rozejrzała się. Zachowywała się bezszelestnie. Spojrzała następnie na łuk, który leżał koło niej.

Ross:
Nie poruszyłem się. Ze ścieżki nie było mnie widać.

Lily:
Cofnęła się. Usiadła bardziej pod drzewem.

Sean:
Wbiegłem. Nie zatrzymując się, przeciąłem ścieżkę i minąłem brata i Lily jak biegacz maratoński, nawet ich nie zauważając. Ciężko by mi było z resztą ich zauważyć, bo zaraz za mną pędziła wielka, czarna pantera w brązowo-ciemnozielone ciapki, ze skórzastymi postrzępionymi skrzydłami. Cudem uniknąłem jej kłów, kiedy na mnie skoczyła. Odskoczyłem w bok. W powietrzu przekręciłem się i kopnąłem panterę w pysk. Stwór, choć wielki, widocznie był dość tchórzliwy, bo tylko otrząsnął się, zawył żałośnie i zwiał.

Lily:
Spoglądała na całą scenkę. Zaczęła wiązać sobie włosy w warkocz.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej