Mieszkania > Zamek Jacqui

Korytarz

(1/2) > >>

Jacqui:
Tylko tym korytarzem da się dojść do komnaty Jacqui, będącej jej sypialnią. Ale nie myśl, że będzie łatwo... Wszędzie są zapadnie i inne pułapki.

Jacqui:
Weszłam ostrożnie.

Lola:
Wlazła za nią.

Jacqui:
Przytrzymałam ją łapą, żeby nie szła dalej. Wyczaiłam szybko, gdzie znajdowały się założone przeze mnie pułapki i ruszyłam powoli korytarzem. Machnęłam na Lolę łapą, by szła, stawiając łapy tam gdzie ja. Przywołałam w umyśle nasza rozmowę w więzieniu. Powiedziałam, że jeszcze tu nie byłam... A te pułapki to kto, przepraszam bardzo, porozstawiał? Krasnoludki? Syrena z Fidżi? Crake? Potrząsnęłam głową. Nie powinnam teraz myśleć o nim, starym przyjacielu, który, być może, przeze mnie nie żyje. Łatwo się rozproszyć w takim miejscu, łatwo tutaj zginąć. Otrząsnęłam się i, z językiem między zębami, przestąpiłam ostrożnie resztę korytarza. Gdy stanęłam już w względnie bezpiecznym miejscu, mało się nie roześmiałam. Co się ze mną stało...?

Lola:
Szła cały czas za waderą. Szła krok w krok za nią. Widać było, że coś tu jest nie tak. Gdy prawie się roześmiała spojrzała na nią jak na wariatkę.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej